Producent: Octim
Skład: woda, gorczyca biała, ocet spirytusowy, cukier, olej roślinny rzepakowy, papryka słodka o smaku wędzonym (2%), sól, ocet jabłkowy, przyprawy, rozmaryn mielony 0,45 %, aromat dymu wędzarniczego.
Adres: octim.com.pl
Mazury to przepiękny kawał Polski, eldorado dla żeglarzy i wędkarzy, jeszcze istniejący skansen przyrodniczy. Jeszcze. Ale od wycinaczy wszystkiego co można sprzedać, od wycinaczy nie tylko drzew, ale ludzkich uczuć i empatii, można się wszystkiego spodziewać. Pozdrowienia dla Adriana. Czas pokaże. W Olsztynku istnieje od lat firma produkująca octy. Od octu do musztardy jest tak blisko, jak z Zabrza do Rudy Śląskiej albo z Olsztyna do Olsztynka. No więc postanowili, że będą też robić musztardy. Niestety a la polonaise.
Oczywiście, firma Octim mnie olała, jak poprosiłem o kilka informacji o nich, o firmie, produktach i historii. Wysłałem, jak do wszystkich, oficjalny list ze znaczkiem i kopertą, żeby było profesjonalnie. Może nawet nie tyle profesjonalnie, co urzędowo. Prawa przez to nie łamię, formy dotrzymuję. Jakoś mieli to w poważaniu. I w sumie dziwić się nie należy, bo jak ktoś pisze, że chce pisać o musztardzie, to chyba chce obsmarować (zapobiegawczy haracz?). Albo chce bezpłatny roczny abonament na musztardę Kamis/ Octim / (wpisz co chcesz)/ Konik.
Do tej pory, poza Polską, żadna firma z Europy nie odmówiła mi żadnej informacji. Wręcz przeciwnie, udzielają jej chętnie, wyczerpująco i adekwatnie. Proponują musztardy do recenzji, wrzucają informacje co się u nich dzieje. To też pokazuje różnicę między Polską a Europą w podejściu do biznesu, w podejściu do informacji, PR, marketingu i w podejściu do namolnych kolesi, którzy piszą, że chcą coś zrobić w kwestii musztardy. W Polsce to chyba cały czas niski poziom zaufania do siebie, do biznesu, do ludzi w końcu. Polska słynna nieufność. Może.
Ich sprawa, ich problemy i ich wolna wola, świat jest zupełnie gdzie indziej niż polskie firmy produkujące musztardę. Dlatego nie mam atencji dla „dobre bo polskie”. Nie mam atencji dla polskich producentów, którzy tkwią w skansenie, tkwią w pseudo produktach, utrzymując się na powierzchni tylko dlatego, że są tani, a ich jedynym marzeniem jest być w Biedronce. Jest na Śląsku firma, która jest w tym co robi po prostu nowoczesna, Sosta jej na imię. Robi dobre, zdrowe i ładnie wyglądające musztardy.
Tania, octowa i rozwodniona musztarda to naprawdę nie jest to coś, co jest warte próbowania i poświęcania swojego czasu . I to nie jest coś, co może mnie do polskich produktów przekonać.
Musztardę „o najdłuższej nazwie na świecie” dostałem od przyjaciela, który mocno zaangażował się w „projekt musztarda”, kupując co raz dla mnie różne musztardy w całej Europie. Dzięki Maciej…
„najlepsze piosenki panie, to są te które już znam”
Muszę przyznać, że to jednak jest kawał ciekawej i smakowo odmiennej musztardy od tego całego szlamu, który wylewa się z polskich fabryk. Innej, co nie znaczy, że dobrej. Ktoś wpadł na pomysł papryki, ktoś rozmarynu, ktoś w końcu dodał ocet jabłkowy, który może i jest droższy od spirytusowego, ale na pewno smaczniejszy i dużo, dużo zdrowszy. Powstała w ten sposób musztarda, która nie wykrzywia twarzy od nadmiaru, która zachowuje spokojny balans między słodkością a kwasowością, między ostrością a łagodnością.
To wszystko prawda, ale taka musztarda się niezbyt dobrze sprzedaje, bo Polacy przyzwyczajeni do tego co już znają („najlepsze piosenki panie, to są te które już znam”), odrzucają zmiany, postęp i nowe smaki. Nie chcę być złym prorokiem, ale tak za rok, musztardy o najdłuższej nazwie z jaką się spotkałem, nie uświadczymy. Jak dla mnie rozmaryn to jest podstawa jakiejkolwiek zabawy, mówiąc Pilchem; gdzie jest rozmaryn, tam jestem ja. Może stąd dobre zdanie o tej musztardzie.
Ogromne uznanie dla firmy Octim, że zdecydowali się na może niewielki udział rozmarynu, ale wyczuwalny w zapachu i smaku. To buduje podwaliny tej wyjątkowej musztardy i pewnie mogłaby firma zaproponować inne ciekawe komponenty i zioła (czarnuszka, estragon, tymianek, anyż…). Może ich trzeba będzie do tego zachęcić, albo w ostateczności zlecić własną produkcję.
Inny, paprykowy. Oczywiście mam świadomość, że to nawet koło papryki nie leżało, że te sztuczne koloranty, „aromaty dymu”, aromaty sraty i cała ta biała, proszkowa chemia zwana „inżynierią produkcji spożywczej”, to jedynie zabieg marketingowy.
ciekawa, bo nawet nie bardzo się ocet wytrąca po kilka tygodniach w lodówce. Zmielona gorczyca w kremowej formie.
Nie jest źle, nie pakują tego w plastikowe kubeczki, plastikowe zakrętki czy tubki jak mleko zagęszczone.